:)

:)

niedziela, 17 sierpnia 2014

Pierwsze tygodnie

W czwartek minie miesiąc od mojego przylotu. Nie wiem kiedy to wszystko minęło.
Obiecałam napisać o mojej rodzince. Na szkoleniu rozdzielili nas w autobusy i ruszyliśmy w drogę. Odebrali mnie rodzice Hosta ponieważ był to piątek ok 15 byli jeszcze w pracy. Przyjechałam do domu i M (babcia) zaraz mnie nakarmiła i pokazała co i jak. Po godzinie przyjechał Host z maluchami ! Początek był dziwny bo maluchy się wstydziły ale po chwili pokazali mi swoje pokoje i było przyjemnie. Moja rodzinka to Polacy więc rozmawiamy w domu po polsku. Jestem ich pierwszą Au pair więc dostałam swój samochód i telefon bez ograniczeń.

Mój schedule zmienił się bo miałam mieć wolne weekendy a najwięcej właśnie w nie pracuje. W tygodniu rano śniadanie zrobić i zawieść na camp, szkoły i ok 16:30 odebrać maluchy. Czasami mają zajęcia dodatkowe wiec muszę je zawieźć i ok 21-22 idą spać wtedy mam wolne. Są wakacje więc nic nie mówię ale hości wracają z wakacji jutro i muszę z nimi pogadać bo nie mam dnia wolnego w tygodniu.. a najbardziej na wolnych weekendach mi zależało..

Dzieci mają na wieeele pozwalane i ciężko mi się z nimi czasami dogadać.. Czy myślałam o remachu ? Oczywiście ale najpierw muszę z nimi porozmawiać.
Jeżeli ktoś ma jakąś radę albo cokolwiek to chętnie ja usłyszę :)

Troszkę zdjęć z tego miesiąca:




Mój kochany Monty <3 


Poooozdrawiam ! 

środa, 6 sierpnia 2014

szkolenie CC

Jestem już w Stanach ! Doleciałam i oczywiście nie miałam czasu napisać nic. Poprawiam się  ! Zacznę od szkolenia i postaram się być na bieżąco ze wszystkim.

Od agencji dostałam wiadomość, że wraz ze mną leci 5 dziewczyn. Umówiłyśmy się na lotnisku i po 5 minutach wiedziałam że nie zamieniłabym ich na nikogo innego ! Nie wiedziałam że przez tych parę dni w szkole można się aż tak ze sobą zżyć.
W Warszawie wsiadłyśmy do samolotu i po 2h byłyśmy w Londynie. Miałyśmy 1,5h na przesiadkę. Spokooojnie to mnóstwo czasu..  JAAASNE ! Leciałyśmy z tego samego terminala więc jaki problem. Nie wiedziałyśmy, że czeka nas przejście przez bramki i sprawdzanie bagażu podręcznego. Trwało to wieczność i biegiem ruszyłyśmy do naszych bramek (oczywiście były na samym końcu). Ale udało się :)

W Nowym Jorku czekał na nas samochód i my wraz z Niemką udałyśmy się do Trainig School. Jechałyśmy jakąś godzinkę.
Szybki przydział pokoi, spotkanie organizacyjne i do łózek bo na 7 śniadanie i zaajęcia...

Zajęcia były śmieszne. Czasami potrzebne a czasami śmieszne. Po 3 dniach przyszła pora na wyjazd do NY. Dostałam wycieczkę od rodzinki w prezencie.
Czy było warto ? Nie wiem. Dla mnie był to niesamowity czas żeby spędzić czas z dziewczynami i pośmiać się po 3 dłuuugich dniach.



Jeżeli chodzi o rodzinkę....  napiszę później ! :)